Obchody zakończenia okupacji niemieckiej w Mińsku Mazowieckim

Symbol Polski walczącejSiedemdziesiąta piąta rocznica zakończenia okupacji niemieckiej w Mińsku Mazowieckim stanowi dobrą okazję do przypomnienia niektórych momentów związanych z tym wiekopomnym wydarzeniem. Tym razem przytaczamy fragmenty publikacji zawierających informacje dotyczące Mińskiego Dnia Wolności. Wśród autorów udostępnionych materiałów znaleźli się zarówno bezpośredni świadkowie wkroczenia żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego do miasta, jak i osoby od wielu lat zajmujące się upowszechnianiem wiedzy o przeszłości Mińska Mazowieckiego. Łączy ich to, że posiadaną wiedzę postanowili przekazać kolejnym pokoleniom mieszkańców miasta nad Srebrną.

Prolog

Franciszek Zwierzyński

W lipcu 1944roku linia frontu dotarła do granic powiatu mińskiego. Komendant „Lubicz” zarządził wykonanie Akcji „Burza”. Według Henryka Gąsowskiego – oficera AK, akcja ta objęła w pierwszym rzucie 1340 najlepiej uzbrojonych żołnierzy oraz 3500 w drugim rzucie, gotowych do wystąpienia. Niemcy opuścili Mińsk Mazowiecki wczesnym rankiem 30 lipca 1944 roku. Wkrótce wkroczyły do miasta w szyku bojowym oddziały Armii Krajowej i została ustanowiona władza administracyjna, a polska flaga zawisła na maszcie przed budynkiem Starostwa Powiatowego. Z ramienia Delegatury Rządu Londyńskiego na Kraj burmistrzem miasta został Hipolit Konopka, a starostą powiatowym Stefan Janczak ps. „Jasiołd”, zaś wojskowym komendantem miasta chor. Bolesław Madrak ps. „Jaśmin”. Jako pierwszy do miasta wkroczył oddział w sile około 200 żołnierzy pod dowództwem por. Krzysztofa Chodkiewicza ps. „Kościesza”. Wraz z nim przybył Komendant „Lubicz”. 

Przebieg

Eligiusz Z. Gałęzewski „Grom”

W lipcu 1944 roku po przełamaniu oporu niemieckiego wojska sowieckie szybko zbliżały się do Warszawy. W nocy z 22 na 23 lipca 1944 roku nastąpiło gwałtowne bombardowanie Mińska Mazowieckiego, gdzie padli zabici i ranni, a wśród nich kpr. „Sulima” (Tadeusz Jankowski) z mojej drużyny. Ciężkie ranienie kolana spowodowało konieczność amputacji nogi. Tego samego dnia szef dywersji obwodu por. „Grot” zarządził odprawę d – ców drużyn dywersyjnych i rozdzielił zadania na następną noc. Dla nas przypadło zadanie wysadzenia torów kolejowych między Mińskiem Mazowieckim a Dębem Wielkim. Inne drużyny otrzymały podobne zadania na innych liniach, a także zniszczenie elementów linii telegraficznych i telefonicznych aby pozbawić wojska niemieckie łączności.

Jan Sikora „Przemysław”

Wracaliśmy z Warszawy do Mińska Mazowieckiego różnymi środkami lokomocji. I oto zobaczyliśmy to cośmy już oglądali w 1939 roku. Odwrót w popłochu, ale naszych wrogów, na który czekaliśmy 5 lat. Widzieliśmy główną szosę zawaloną cofającymi się żołnierzami niemieckimi. Jechali samochodami, wozami wojskowymi i nawet chłopskimi furmankami oraz szli piechotą. Ta butna armia cofała się upokorzona.

Stanisław Madrak

Akcja „Burza” na terenie obwodu miała inny przebieg. Urzędy i służby niemieckie odeszły z terenu obwodu w połowie lipca (tylko niektóre w ostatnich dniach lipca), a więc wtedy gdy oddziały frontowe walczyły jeszcze na wschód od Mińska Mazowieckiego. Komendant obwodu wydał rozkaz by poszczególne ośrodki obwodu „Mewa” siłami własnymi zajmowały ważniejsze miejscowości atakując drobniejsze oddziały niemieckie. W zajętych miejscowościach należało zabezpieczać objęcie władzy przez polskie urzędy cywilne, wcześniej w tym celu przygotowane, a następnie oczekiwać na nadchodzące wojska sowieckie i witać je jako gospodarze terenu. W celu opanowania Mińska Mazowieckiego komendant obwodu przewidział koncentrację wybranych plutonów III batalionu 22 p.p. i szwadron 7 p.u.l. na południe od miasta.

Stanisław Kazikowski

30 lipca 1944 roku pierwszy i jedyny na następne 45 lat Dzień Wolności dla Mińska wstał pogodny i zadziwiająco cichy. Niemców ani śladu, exodus zakończył się przed paroma dniami, miasto opustoszało, bo sporo rodzin w obawie przed działaniami wojennymi wyniosło się do okolicznych wiosek w nadziei, że spokojnie przeczekają przejście frontu. Potem okazało się, że niektórzy trafili z deszczu pod rynnę, bo w rejonie Dobrego i Stanisławowa znalazła się w okrążeniu dywizja pancerna SS usiłująca przebić się na zachód co w toku ciężkich walk udaremniała im przez kilka tygodni Armia Czerwona i zarówno mieszkańcy wielu wsi i goszczący u nich uciekinierzy z Mińska byli dosłownie przygwożdżeni do ziemi. Rankiem owego lipcowego Dnia Wolności ukazały się na mieście grupki młodych ludzi z biało – czerwonymi opaskami i czarnym nadrukiem WP lub AK zdążające w stronę kościoła, gdzie odprawiono uroczystą mszę świętą dziękczynną za odzyskanie wolności. Po obu stronach ołtarza stanęła asysta honorowa: dwóch uzbrojonych młodych żołnierzy z podziemia z biało – czerwonymi opaskami i w hełmach. Jednym z nich był chyba p. Zbigniew Parol, twarz drugiego pamiętam, ale z nazwiskiem gorzej. Najbardziej podniosłą chwilą było bardzo głośne, z głębi serca płynące, odśpiewanie patriotyczno – religijnej zabronionej przez okupanta pieśni „Boże coś Polskę”. Organista p. Bożym wycisnął wszystkie możliwości dynamiczne z kalikowanych nożnie organów. Potem od kościoła w stronę ulicę Kościuszki przeszła w zwartych szykach defilada zdekonspirowanych już żołnierzy mińskiego podziemia przed dowództwem obwodu AK, Nasz brat Janusz Grzegorz, który prowadził tam pluton w późniejszym czasie awansowany był do stopnia podporucznika. Władzę w mieście objęło dotychczas podziemne AK.

Stanisław Madrak

W dniu 30 lipca w godzinach rannych, przez miasto przeszły ostatnie czołgi niemieckie wycofujące się z ok. Siennicy. Z koszar głównych przy ul. Warszawskiej, również w godzinach porannych, wyszedł ostatni oddział niemiecki, udając się w kierunku na Niedziałkę. W tym samym czasie przy zbiegu ulic Warszawskiej i Kościuszki, przed budynkiem, w którym w okresie okupacji mieścił się posterunek żandarmerii polowej, żandarmi palą w wielkim ognisku dokumenty wynoszone z budynku, po czym odjeżdżają w kierunku na Dębe Wielkie. Ognisko płonie, gdy pierwsi żołnierze WSOP [Wojskowa Służba Ochrony Powstania – przyp. TPMM] docierają do budynku. Niemcy bardzo spieszyli się z odjazdem, skoro w polskie ręce dostały się: jeden rkm, kilka kb, granaty i hełmy niemieckie. W tym samym dniu, w godzinach porannych, z dworca kolejowego odchodzi skład kolejowy złożony z dwóch lokomotyw, wagonu – platformy oraz pługu tak skonstruowanego, że ciął w połowie długości drewniane podkłady kolejowe. Uniemożliwiło to użycie toru kolejowego bez ponownego jego ułożenia na nowych podkładach. Tego dnia już w godzinach południowych plutony WSOP, niektóre nie czekając na nadchodzące już oddziały liniowe, zajmują wyznaczone im obiekty. Do miasta wkroczyły w szyku bojowym oddziały III batalionu 22 pp. Przy którym znajdował się Komendant Obwodu. Batalion wchodzi do miasta od strony południowej.

Anonimowy pracownik Komunalnej Kasy Oszczędności w Mińsku Mazowieckim (zapis w księdze głównej KKO)

Wolność!!!

Stanisław Madrak

Od strony wschodniej, szosą Warszawa – Brześć, wchodzi do miasta szwadron 7 p.uł. pod dowództwem por. Krzysztofa Chodkiewicza ps. „Kościesza”. Oddziały zajmują wyznaczone im obiekty. Natychmiast obejmują władzę administracyjną burmistrz miasta – Hipolit Konopka oraz wyznaczeni na różne stanowiska urzędnicy państwowi. Wraz z Komendantem Obwodu przybywa starosta powiatu, Stefan Janczak, który obejmuje swój urząd a dołączają do niego podlegli urzędnicy starostwa. Komendant Obwodu, Ludwik Wolański ps. „Lubicz” kontroluje całość działań. W budynku Zarządu Miasta przy ul. Warszawskiej mieści się również Komenda Miasta z ramienia Armii Krajowej z Komendantem Miasta, chor. zaw. kaw. Bolesławem Madrakiem ps. „Jaśmin”. Przed budynkiem Zarządu zgromadzony tłum mieszkańców wiwatuje na cześć Komendanta „Lubicza”, który staje na stopniach prowadzących do środka. Wiwaty na cześć Wojska Polskiego, którego Armia Krajowa jest częścią.. Ludzie całują się, płaczą. Do Komedy Miasta napływają meldunki z różnych punktów, od poszczególnych dowódców o zastanej sytuacji. Dowódcy plutonów WSOP meldują o stanie zajętych obiektów. Plutony szkieletowe włączają w swój skład zgłaszających się ochotników. Ulice miasta zapełniają się mieszkańcami, którzy coraz liczniej wychodzą z domów. Wielu ciągle jeszcze niepewnych, że są naprawdę już wolni, że Niemcy nie wrócą. Entuzjazm, radość kończy defilada wojska w godzinach wieczornych przed Komendantem „Lubiczem”. Następnego dnia, 31 lipca, do miasta wchodzą jednostki radzieckie.    

Stanisław Głowacki

Na ulicy Warszawskiej stoi kilkanaście czołgów olbrzymich umajonych zielenią i kwieciem, a na nich siedzą bojcy, którym dziewczęta rzucają pachnące miodem floksy. Obok bojców siedzą i kręcą się za czołgami mali chłopcy udający żołnierzy. Zatrzymujemy się koło kościoła. Na ulicy gwarno jak na odpuście. Porządku pilnuje WSOP. Jej dowódca por. Stanisław Cieślak chodzi środkiem jezdni ulicy Siennickiej i obserwuje ład. Cały Mińsk wyległ na Rynek z dziećmi. Czekamy godzinę, półtorej, a defilady nie widać. Naraz dochodzi naszych uszu szum motorów. I w tejże chwili poczyna grzać na wschodnich krańcach miasta artyleria przeciwlotnicza! Nalot! Ze schodów apteki Pfatta komendant „Lubicz” wzywa donośnym głosem zebranych do rozejścia się z Rynku i przyległych ulic. W mgnieniu oka zaludniają się okoliczne podwórka i ogrody. O godz. 23:00 dnia 30 lipca 1944 roku wracamy do domu pełni radości życia mimo niedojścia do skutku defilady. (Nie zgodzili się Czerwoni).

Franciszek Zwierzyński

Próba zorganizowania defilady żołnierzy AK na rynku przed kościołem nie powiodła się Około godziny 18:00 doszło do scysji „Lubicza” z dowódcą patrolu radzieckiego. Trzeba było defilady zaniechać.

Stanisław Głowacki

W poniedziałek 31 lipca 1944 roku robi się gwarno. Ludzie wybierają się do kościoła. Wracając do domu słyszę warkot motorów. Spoglądam na bezchmurne niebo, po którym od południa na wysokości 150 – 300 metrów ciągnie eskadra za eskadrą. Liczę samoloty: 12, 24, 36, 48, 60, 72… trach, trach, trach…sypią się serie bomb. Padam na ziemię na ulicy Górnej, obecnie Kazikowskiego. Na mieście jest dziesiątki zabitych i rannych. Tych ostatnich przewożą do szpitala. Miasto okropnie wygląda. Jest sporo uszkodzonych domów. Na jezdniach i chodnikach kłębi się sieć telekomunikacyjna i oświetleniowa. Bomby spadały w różnych częściach miasta. Spadło ich ponad 500. Wśród niektórych kół akowskich krążyła wersja, iż omyłkowo rzekomo nalot nie był żadną pomyłką lecz potworną manifestacją przeciwko silnej grupie AK i związanej z nią ludnością. Był rzekomo karą za chęć defilowania. Uzasadniono to tym, że ani jedna bomba nie spadła na obiekty komunikacyjne i wojskowe, a jedynie na gęsto zaludnione dzielnice miasta.  

Stanisław Kazikowski

Komenda Miasta ulokowała się [po radzieckim nalocie – przyp. TPMM] na piętrze opuszczonej przez firmę Tetzlaf und Wenzel kamieniczki przy ul. Piłsudskiego, gdzie ustawiono wartę. Na podwórzu stało niemieckie działko przeciwlotnicze, tzw. zenitówka, wprawdzie pozbawione kół, ale z pojemnikami amunicji i sprawne. Przekonał się o tym jeden z manipulujących pokrętłami i pedałami młodzieńców, kiedy działo wystrzeliło wywołując alarm i krótkotrwałe zamieszanie. Miało ono lufę skierowaną do góry więc pocisk poszedł „Panu Bogu w okno”, amunicję zabrano, a sprawca incydentu został stosownie skarcony. Poza tym w mieście panowało radosne podniecenie odzyskaną wolnością. W pobliżu działka na podwórzu komendy zorganizowane panie gotowały wielkie aluminiowe gary pysznej zupy, którą po nakarmieniu dyżurnej załogi szczodrze rozlewały do przyniesionych przez okolicznych mieszkańców naczyń. Społeczeństwo Mińska Mazowieckiego było w radosnym nastroju i nikt nie przeczuwał mającego zacząć się już od następnego dnia zła trwającego dziesiątki lat.

Stanisław Maciejewski „Promień”, Miron Kubicki „Priam”

Po wkroczeniu Armii Czerwonej w dniu 30 lipca 1944 r. władze radzieckie tolerowały przez kilka dni władze administracyjne i wojskowe AK. Jednakże już w dniach 6 i 7 sierpnia 1944 r. dokonano rozbrojenia ujawnionych oddziałów i żołnierzy AK i próbowano ich wcielić do LWP [Ludowe Wojsko Polskie – przyp. TPMM]. Spotkało się to z powszechnym oporem w wyniku czego znaczna część akowców zeszła znów do podziemia. Uczynili to również w znacznych rozmiarach żołnierze Szarych Szeregów. We wrześniu rozpoczęły się deportacje członków AK w głąb Związku Radzieckiego. Narastała odczuwalna dotkliwie działalność władz bezpieczeństwa publicznego. Dowództwo utajonej Armii Krajowej nawoływało do biernego oporu, zakazując akcji zaczepnych, a używanie broni dozwolone było wyłącznie w celach samoobrony. Dowództwo AK w Mińsku Mazowieckim pozbawione było jakiejkolwiek łączności z KG AK, która po upadku Powstania Warszawskiego przeniosła się do Częstochowy. Epilog

Stanisław Chojnowski

Ważnym przedsięwzięciem w czasie kadencji pierwszego Zarządu [koła obwodu „Mewa – Kamień” Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Mińsku Mazowieckim – przyp. TPMM] było zorganizowanie, wspólnie z Radą Miejską i Radą Gminy Mińsk Mazowiecki, dwudniowych uroczystości w 46 rocznicę wyzwolenia Mińska Mazowieckiego spod okupacji niemieckiej. Dla mieszkańców miasta było to spotkanie z historią. Na te dni zjechali z całego kraju żołnierze Armii Krajowej, którzy walczyli na terenie Obwodu „Mewa – Kamień” i 30 lipca 1944 r. wkraczali do Mińska Mazowieckiego opuszczonego przez Niemców. Program tych obchodów przewidywał w pierwszym dniu 28 lipca 1990 r. (sobota) akademię w Szkole Muzycznej w Mińsku Mazowieckim, przemarsz uczestników uroczystości ulicami miasta na cmentarz parafialny, na którym odbył się apel poległych. W drugim dniu – 29 lipca 1990 (niedziela) odbyła się zbiórka przy ul. Żwirki i Wigury, defilada, Msza Święta w Kościele NNMP i otwarcie okolicznościowej wystawy w Mińskim Ośrodku Kultury (pałac).

 

W materiale wykorzystano fragmenty następujących publikacji:

Chojnowski Stanisław, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Koło Obwodu „Mewa – Kamień” w Mińsku Mazowieckim, Marki 2010.

Gałęzewski Z. Eligiusz, Armia Krajowa Obwodu „Mewa – Kamień” w czasie „Burzy” i po upadku powstania warszawskiego (wspomnienie), „Rocznik Mińskomazowiecki”, z.8 (2001).

Głowacki Stanisław, Osiem dni, „Rocznik Mińskomazowiecki”, z. 17 (2009).

Kazikowski Stanisław, Wspomnienia mińskomazowieckie, Mińsk Mazowiecki 2010.

Maciejewski Stanisław „Promień”, Kubicki Miron „Priam”, Harcerze w Mińsku Mazowieckim i byłym powiecie mińskomazowieckim w latach 1939 – 1945, „Rocznik Mińskomazowiecki”, z.2 (1994).

Madrak Stanisław, Akcja Burza w Obwodzie „Mewa – Kamień A.K., „Rocznik Mińskomazowiecki”, z.2 (1994).

Sikora Jan, Wspomnienia podchorążego, Rocznik Mińskomazowiecki”, z. 2 (1994).

Zwierzyński Franciszek, Lubicz zawsze żywy, Mińsk Mazowiecki 2011.